sobota, 29 kwietnia 2017

Rozdział 8

  Scarlett była osobą, której Will płacił za pewne zlecenia. Zawsze była niezawodna. Złodziej Krwi mógł na nią liczyć. Cechowała ją przede wszystkim determinacja, asertywoność i to, że wykonując "brudną" robotę potrafiła odrzucić na bok wszelkie swoje uczucia. Często postrzegano ją jako bezduszną. A wzięło się to z tego, że w wielu sytuacjach była bezwględna tak samo wobec innych, jak i wobec samej siebie.
  Kolejny raz miała wykonać zadanie dla Willa. Musiała zdobyć jak najwięcej informacji o Horwisie, a przede wszystkim znaleźć jego słaby punkt. Tylko tym razem coś się zmieniło. Czuła jakąś presję w sobie i bardzo jej się to nie podobało. Czuła, że nie może zawieść Will'a. Nigdy tego nie zrobiła, ale nigdy też nie obawiała się, że nie podoła jakiemuś z jego zadań. To dlaczego tym razem czuła strach, że go rozczaruje?
  "Dlaczego tak bardzo chcę mu zaimponować? Dlaczego w ogóle kolejny raz o nim myślę?" W jej głowie cały czas pojawiały się pytania. Wiedziała, że Will jej się spodobał, że chyba coś do niego czuła. Ale wypierała to z siebie całą sobą. Była wściekła na siebie, że na jego widok traciła nad sobą panowanie, że nie potrafiła uspokoić serca. Nie chciała się zakochiwać. W nikim, a już szczególnie nie w nim...   
  "To przejściowe. Przejdzie mi! Musi.... Powinnam tylko zająć czymś głowę, żeby on nie zajmował tam za dużo miejsca". Postanowiła nie myśleć o nim więcej. Musiała jakoś pozbyć się tego dziwnego, nowego dla niej uczucia. "Miłość? Nie, nie, to nie wchodzi w grę!"
  - Cześć śliczna, zatańczysz ze mną? - Głos nieznanego Scarlett Złodzieja Krwi wyrwał ją z zamyślenia. 
Siedziała przy stole obok Shane'a. Naprzeciwko nich byli narzeczeni - Thomas i Hope. Szatynka popatrzyła z dezorientacją na obcego jej bruneta. Ten przeczesał ręką włosy i mrugnął do niej porozumiewawczo.
 - Nie mam ochoty - Scarlett spojrzała mu w oczy.
 - Tak? No to gwarantuję ci, że będziesz żałować - roześmiał się jej w twarz.
"Chyba komuś trzeba utrzeć noska" - pomyślała.
 - A wiesz, chyba jednak zatańczę. Ale, żebyś mi nie zrobił wstydu na parkiecie to pójdę z Horwisem.
Uśmiechnęła się do niego chytrze. Złodziej Krwi na chwilę stracił rezon. Zacisnął pięści.
  Scarlett chwyciła Horwisa za rękę i poprowadziła na parkiet. Palce jednej dłoni spletła z jego palcami, a drugą położyła mu na ramieniu. Spojrzała z triumfem na bruneta, który chciał z nią zatańczyć, ale tamten zdążył już się odwrócić plecami do niej. Zaśmiała się pod nosem i starała się skupić na tańcu. Gdy popatrzyła na Horwisa przypomniało jej się o zadaniu od Willa, które coraz mniej miała ochotę wypełnić. Miała dość tego, że tamten w jakiś sposób siedział jej ciągle w głowie.
Popatrzyła znowu na Shane'a, a ten wywrócił oczami.
 - No co? - Uśmiechnęła się.
"Skupię się na tańcu z Horwisem i zapomnę o Willu. Wcale nie chcę mu zaimponować. Nie potrzebuję tego!"
 - Zawsze musisz być górą? - Uniósł wymownie brwi.
Szatynka obnażyła kły, mrużąc oczy.
 - Lubię stawiać na swoim. Nie znoszę, gdy ktoś mi mówi co mam robić.
"Zwłaszcza nie znoszę, gdy to Will mówi mi co mam robić..."
Shane parsknął.
 - To tak jak ja. Dlatego to z tobą tutaj przyszedłem.
 - A ja dlatego się zgodziłam - posłała mu chytry uśmieszek.
Odzwajemnił jej gest. Potem uniósł rękę  do góry, a Scarlett się obróciła wokół własnej osi.
  Nie znali się jeszcze za dobrze, ale szatynka zdążyła już polubić Horwisa. Czuła, że są do siebie bardzo podobni. I przy nim mogła przestać myśleć o Willu. Podobało jej się to, że Shane nie wzbudzał w niej żadnych ważniejszych uczuć, poza zwykłą sympatią. "Pieprzyć Willa! Mam gdzieś jego zlecenie. Dzisiaj stawiam na dobrą zabawę. Nie chcę się już martwić tym, że mogę go rozczarować." Zdawała sobie sprawę, że pierwszy raz go zawiedzie. Ale czuła, że musi tak postąpić. Nie chciała pozwolić, aby on miał wpływ na jej uczucia. Nie chciała, żeby myślał, że zależy jej na jego uznaniu. Postanowiła zlekceważyć powierzone jej zadanie. Tak po prostu...
 - Znam cię z zaledwie kilku przypadkowych spotkań, które zaliczyliśmy, ale słyszałem o tobie różne opinie. 
Przybliżyli się do siebie. Ich ciała przylegały do siebie, a oni poruszali się powoli w rytm muzyki.
 - Na przykład? - Spojrzała na niego badawczo.
 - Ponoć jesteś bezwzględna i nie masz hamulców w wielu sprawach - na jego twarzy pojawił się diabelski uśmieszek.
 - No to dobrze słyszałeś.
 - W takim razie się dogadamy.
Spojrzeli sobie w oczy, uśmiechając się do siebie i myśląc o tym samym... Musieli tylko poprosić Thomasa i Hope o wolny pokój.  
 
  Zaręczyny odbywały się w domu Thomasa i Hope. Ogromny salon był specjalnie wystrojony na tę uroczystość. Stół sięgał od jednego końca pomieszczenia do drugiego, a ilość jedzenia znacznie przerastała możliwości zaproszonych gości. Przy kominku stało kilka osób, popijając drinki. Reszta, albo siedziała przy stole, albo bawiła się w części salonu, z której uczyniono parkiet. Cała uroczystość była bardzo huczna, przypominała nawet wesele, a nie tylko zaręczyny.
  Jessica stała przy kominku już dobrą chwilę. Zapatrzyła się w Horwisa i Scarlett, którzy właśnie skończyli tańczyć i rozmawiali z Thomasem. Było tak głośno, że Jess nie mogła usłyszeć o co chodziło, nawet pomimo świetnego słuchu. Uważnie przyglądała się każdemu ruchowi Shane'a, jakby zapisując je w głowie.
  Nagle poczuła jakiś ciężar na ramieniu. Obróciła twarz w tamtą stronę i zobaczyła Sebstiana, który oparł się o nią jak gdyby nigdy nic, choć w rzeczywistości w ogóle się nie znali.
 - Mógłbyś z łaski swojej się ode mnie odsunąć? - Powiedziała pretensjonalnie. 
 - Sorry, zamyśliłem się - uśmicehnął się do niej.
 - I przystopuj z alkoholem, cuchnie od ciebie - rzuciła z dezaprobatą.
Wampir zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu, w  końcu natykając się na jej wściekłe spojrzenie. Tyle, że to nie na Sebastiana była tak wściekła, tylko na Horwisa. Złodziej Krwi był z nią ostatnio szczery i dał jej do zrozumienia, że nigdy jej nie pokocha. Nie mogła mieć o to do niego pretensji, jednak czuła rozczarowanie... Przecież zapomnieć o kimś ważnym jest bardzo trudno. Jak można kazać sercu, żeby przestało bić tak szybko dla tej jedenj osoby? Jessica nie potrafiła sobie z tym poradzić, a swą złość wyżywała na Sebastianie.
 - Kim ty jesteś, żeby mówić mi co mam robić?
 - A ty kim jesteś, żeby się na mnie tak obleśnie gapić?
Sebastian westchnął poirytowany.
 - Nie gapię się obleśnie, tylko sprawdzam z kim mam do czynienia.
Jessica wywróciła oczami.
 - I do jakiego wniosku doszedłeś?
Spojrzeli sobie twardo w oczy.
 - Do takiego, że mam do czynienia z szurniętą laską, która gapi się na Horwisa jak zahipnotyzowana i pewnie wydaje jej się, że to jej książę na białym koniu. Sorry, ale on nie przyjedzie, bo Shane Horwis to nie typ romantyka, o którym można marzyć, a ja idę się napić.
Zostawił ją samą. Jess ponownie spojrzała w stronę Shane'a i Scarlett i widziała jak Thomas coś im tłumaczył, a potem jak Horwis z kobietą wyszli z salonu. Dobrze wiedziała co się święci. "Poszli zająć się sobą nawzajem" - pomyślała ze smutkiem. Dosiadła się do Sebastiana. 
 - Napiję się z tobą.
Spojrzał na nią zdezorientowany.
 - To już nie cuchnę alkoholem?  
 - A ja nie jestem szurniętą laską, gapiącą się na Horwisa?
Spojrzeli sobie w oczy.
 - Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam, wybacz - uśmiechnęła się do niego.
Odwzajemnił jej gest.

  Lesety, korzystając z nieobecności Shane'a, przeglądała książki w salonie. Ułożyła je przed sobą na stoliku, wygodnie siadając na sofie. Czytała opisy umieszczone na okładach i układała sobie książki w kolejności od tej, która najmniej jej się spodobała. Najbardziej zainteresowało ją jedno z dzieł pani Fitzpatrick. Przebiegła szybko do swojego pokoju, chowając książkę pod poduszkę. Nie zauważyła, aby ktokolwiek z domowników w jakiś sposób interesował się czytaniem, ale jednak wolała, aby to jedno puste miejsce na regale pozostało niezauważone.
  Gdy wychodziła ze swojego pokoju wpadła na Jacka.
 - Przepraszam, nie zauważyłam cię - uśmiechnęła się niepewnie do niego.
 - Jesteś zdenerwowana - wyszeptał, spuszczając głowę.
Lesety chciała ukryć zmieszanie, zaczęła odruchowo przeczesywać ręką włosy.
 - Wydaje ci się - skłamała.
Minęła go i skierowała się do salonu. Poszedł za nią.
 - Pamiętasz co mi ostatnio powiedziałaś o samookaleczaniu  i o moim bracie?
Lesety skinęła potakująco głową. Jack wbił wzrok w podłogę, ręką nerwowo masując szyję.
 - Pomogło - lekko się uśmiechnął - dziękuję. Tylko o nic nie pytaj, bo ja... Nie chcę więcej o tym mówić.
 - No... dobrze.
Spojrzeli sobie nieśmiało w oczy. Zaczynali się lubić. Ona przy nim czuła się bezpieczniej i swobodniej niż przy Shane'ie. A on miał poczucie, że jest ktoś, kto nim nie gardzi, kto w jakiś sposób choć trochę go rozumie.
 - Co robisz? - Spytał spoglądając na książki i zmieniając temat rozmowy.
 - Układam je w kolejności od tej, która najmniej mnie interesuje z opisu. Lubię czytać.  Siedziałam przez lata w zamknięciu, ale poznałam pewnego przyjaznego wampira, który nauczył mnie podstawowych rzeczy, w tym czytania.
Jack uśmiechnął się smutno, patrząc na książki.
 - Wstyd się przyznać, ale ja nie... - Nagle urwał, odwracając wzrok.
 - Nie potrafisz czytać, tak? - Dotknęła delikatnie jego ramienia.
Pokiwał twierdząco głową.   
 - Mam wielkie problemy z koncentracją i też... Wie... Wiele rzeczy jest dla mnie za... za trudnych - zaczął się trochę jąkać.
Każdy nauczyciel jakiego kiedykolwiek miał po kilku godzinach rezygnował. Jack miał naprawdę duże problemy z przyswajaniem wiedzy.
 - Myślę, że we dwójkę damy radę, co? - Posłała mu olśniewający uśmiech - nauczę cię czytać.
 - Możemy spróbować.

  Will opierał się o jedno z drzew. Znajdował się mniej więcej w środku lasu. Złodziej Krwi uważnie przyglądał się grupie wampirów, które znalazły się niedaleko niego. Nie widzieli go, bo stał ukryty w cieniu, kawałek od nich, poza tym drzewa znajdowały się tam blisko siebie, trudno było cokolwiek zauważyć. W dodatku oni niezbyt interesowali się otoczeniem, mieli głowy zajęte czymś innym. Było ich siedmiu i prowadzili ze sobą jakąś kobietę, śmiertleniczkę. Will poczuł jej zapach. Spodobał mu się.
Jeden z wampirów, rzucił kobietę na ziemię, wylądowała twarzą w śniegu. Gdy próbowała się podnieść inny z nich zaczął kopać ją w plecy. Zaczęła głośno płakać, wręcz ryczeć z bólu. Kolejny z wampirów zaczął zaciskać rękę wokół jej gardła.
 - Zapłacisz mi, zdziro! Za wszystko - zaśmiał się okrutnie. 
Ściągnął z niej kurtkę, pozostawiając w koszulce z krótkim rękawem, podczas gdy panowała sroga zima. Kobieta zaczęła dygotać. Było jej okropnie zimno. Tamci jednak na to nie zważali. Śmiali się z niej. Chcieli, żeby cierpiała.       
  Will bezszelestnie przybliżył się do nich.
 - Zrobię tak, aby twój ból trwał jak najdłużej - odezwał się ten sam, który mówił wcześniej.
 - Podoba mi się ta zabawa, chętnie się przyłączę - rzucił Will, wychodząc przed nich - tylko nie obraźcie się, ale zmienię trochę reguły - zaśmiał się.
Zapanowała cisza. Wampiry patrzyły się po sobie. Byli zaskoczeni czyjąś obecnością w tym miejscu.  
 - Odpieprz się, szczeniaku!  - Warknął jeden z nich.
Will był jeszcze młodym Złodziejem Krwi i to było widać. Wyglądał na około dwadzieścia pięć lat. Dlatego nie zdziwiło go, że tamten nazwał go szczeniakiem.
 - Ile mam wam dać czasu na ucieczkę, co? Tylko tak, żebyście sobie nóg po drodze nie połamali. Szkoda by było - parsknął.    
 - Jesteś jeden, a nas siedmiu - wybuchnęli śmiechem - zajmij się lepiej czymś pożytecznym, młody.
Will przekrzywił lekko głowę, a jego wargi wykrzywił figlrny uśmieszek. Skrzyżował ręce na piersi.
Spojrzał na tego wampira, który rękoma przytrzymywał kobietę. Zmrużył oczy, a tamten zaczął się palić. Ogień zajął całe jego całego. Will przeniósł spojrzenie na kolejnego wampira i uczynił z nim to samo. Krzyki tej dwójki rozniosły się po lesie. Krzyczeli z bólu, wyli. Obaj padli na kolana, nadal płonąc. Od zwykłego ognia by nie umarli, ale ten który był wyzwalany przez wzrok Willa miał nadzwyczajne możliwości. Po kilku minutach na śniegu leżały dwa trupy. W powietrzu unosił się smród spalenizny. Will popatrzył na pozostałą piątkę wampirów i uniósł znacząco brwi, śmiejąc się.
 - No tak jak? Wiejecie? - Parsknął.
Popatrzyli na niego zdumieni. Nie minęło dziesięć sekund, a ich już nie było. Will dysponował podobnymi mocami jak Shane, tylko do tej pory oprócz niego samego i jego zastępczych rodziców, nikt o tym nie wiedział. On tak samo jak Horwis mógł wzniecać ogień wzrokiem czy zamrażać samym oddechem.
  W lesie pozostał tylko on i kobieta, nad którą przed chwilą się znęcano. Złodziej Krwi zbliżył się do niej. Stanął przed nią i odgarnął jej włosy z oczu. Ona była tak przerażona, że nie była w stanie się ruszyć. Jej oddech stał się niespokojny. Złodziej Krwi podniósł z ziemi jej kurtkę i założył jej na ramiona.
 - Pójdziesz za mną! - Spojrzał jej twardo w oczy - należy mi się zapłata za uratowanie ci tyłka.
Kobieta skinęła lekko głową. Nie była w stanie niczego powiedzieć. Ruszył przed siebie, a ona za nim.
 - I radzę ci się pospieszyć, bo zamarzniesz - obrócił się do niej z figlarnym uśmieszkiem na twarzy.

Cześć Wam :) Chciałabym ten rodział zadedykować White And Red Rose i Nessie. Jestem Wam wdzięczna za samo to, że Was mam, za to, że czytacie, że mi pomagacie, za Wasze komentarze i motywację, którą mi w nich dajecie :> Jesteście wspaniełe, dziewczyny. Dziękuję.
Bardzo dziękuję.

A co do rozdziału to, sama nie wiem, co mam napisać. Na początku nawet mi się podobał. Ale teraz, gdy go czytam, to tak nie do końca jestem zadowolona.  A w dodatku od poprzedniego rozdziału czuję, że coś robię nie tak. Coś chyba psuję...
Mam mętlik w głowie. Powiedzcie mi prawdę, nawaliłam? Bo już nie wiem czy to tylko moje przeczucie czy naprawdę tak jest.
Jeżeli tu jesteś i to czytasz to wiedz, że to bardzo doceniam i dziękuję Ci.
Trzymajcie się, kochani.













7 komentarzy:

  1. Hej! :3
    Po pierwsze, bardzo dziękuję za dedykację <3 Chociaż nie mam poczucia, żebym na nią zasłużyła, bo przecież nic nie robię. Nie mam w zwyczaju czytać czegoś, co mi się nie podoba, więc to, że wciąż tutaj jestem, to Twoja zasługa. I to w sumie odpowiedź na pytanie, czy cokolwiek psujesz: nope, w żadnym wypadku! Czy mogłoby być lepiej? Może, zawsze ma się wrażenie, że dałoby się coś poprowadzić inaczej, bardziej sensownie. I pewnie się da, ale po co się tym przejmować? :) Zapewniam Cię, że Twoje wątpliwości są naturalne i świadczą o tym, że chcesz się rozwijać. Ale zaufaj sobie, temu pomysłowi i po prostu pisz dalej, a z każdym kolejnym rozdziałem będzie coraz lepiej.
    Jeśli chodzi o rozdział, dzieje się dużo. Nawet bardzo, ale to nie zmienia faktu, że czyta się błyskawicznie, a tekst jest jak najbardziej wciągający – przynajmniej dla mnie.
    Scarlett to intrygująca postać. Lubię takie charakterki – kobiety silne, niezależne, które nie biorą zakochania pod uwagę tak długo, aż to uczucie w nie nie uderzy. Cóż, dziewczyna na pewno jest nim zainteresowana. Nie wiem czy to miłość, na pewno zauroczenie, ale widać, że nieźle namieszało dziewczynie w głowie. Jest zagubiona, bo to dla niej coś nowego, a ona jest zbyt dumna, żeby temu uczuciu ulec, a tym bardziej w nie uwierzyć. To ktoś, dla kogo miłość jest słabością – swego rodzaju zniewoleniem dla drugiej osoby. Dlatego w sumie robi Willowi na przekór, próbuje udowodnić coś bardziej sobie niż jemu. Taki rodzaj presji, która może zaprowadzić w sumie gdziekolwiek. No i dlatego poszła z innym do łóżka – żeby pokazać sobie, że może i to ona ma kontrolę nad sytuacją. Swoją drogą, genialnie utarła nosa tamtemu niechcianemu adoratorowi od siedmiu boleści xD
    Biedna Jessica. Może i Shane był z nią szczery, ale to i tak okropne, kiedy obserwuje się obiekt swoich westchnień, kiedy ten bez skrępowania idzie obracać inną. Tyle dobrego, że nie zaczęli się do siebie kleić na jej oczach, ale i tak auć – nie zasłużyła na to, chociaż – powtarzam – to wciąż lepsze, niż gdyby żyła w iluzji, a Horwis dał jej fałszywe nadzieje, a potem skrzywdził.
    Rozmowa z Sebastianem zapowiada dość ciekawą relację. Nie chcę od razu wyrokować o uczuciu, bo jedna rozmowa o niczym nie świadczy, ale wydaje mi się, że oni mogliby się zaprzyjaźnić. Facet jest irytujący, ale ma w sobie coś takiego, co na pewno mogłoby poprawić Jess humor. Och, no i alkohol łączy, więc have fun czy coś :V
    Tak podejrzewałam, że Lesety pogada sobie z Jacke'em. Ona go rozumie, zresztą ten wampir tego potrzebował – bratniej duszy. Poza tym wydaje mi się, że Lesety ma w sobie dużo cierpliwości, więc nawet jeśli nauka temu facetowi przychodzi opornie, da radę przynajmniej podbudować jego wiarę w siebie. Wychodzi na to, że będą spędzać razem dużo czasu. Nie wiem z jakim skutkiem, ale na pewno Jake'owi się to przyda – ktoś, komu będzie mógł zaufać i kto nie spojrzy na niego jak na potwora. Wydaje mi się, że tak naprawdę chodzi w jego przypadku o brak wiary w siebie, bo nastawienie czasami czyni cuda :)
    I na koniec Will, którego coraz bardziej lubię. Mam słabość do gości noszących to imię xD Facet jest intrygujący, poza tym posiada moce, które z pewnością zaniepokoiłyby Shane'a. Już rozumiem, dlaczego William zagiął na niego parol. Chociaż młody, mógłby okazać się doskonałą konkurencją dla starszego Złodzieja Krwi. Ciekawa sprawa z uratowaniem tej kobiety, a sądząc po tym, że zabrał ją ze sobą, to nie jest przypadkowa śmiertelniczka – raczej ktoś, kto odegra w tym wszystkim istotniejszą rolę. Aż jestem ciekawa dokąd to wszystko zmierza.
    Mam nadzieję, że matury pójdą Ci jak najlepiej, zwłaszcza, że tyle się do nich przygotowałaś :) Pisałaś mi, że już jesteś po zakończeniu roku, więc teraz samo zleci. A potem będziesz miała najdłuższe wakacje w życiu, więc wykorzystaj je jak najlepiej! :D
    Weny i czasu, kochana. Rób to co robisz, a będzie cudownie :3

    Twoja Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nesso, czytasz, zostawiasz mi bardzo rozbudowane komentarze, wspierasz mnie i Ty mi mówisz, że nic nie robisz? Oj uważaj, bo będę musiała jakiegoś kija wziąć hihi :)
    Zasłużyłaś na dedykację i już! Choć to z mojej strony bardzo niewiele to w ten sposób chcę Ci pokazać, że naprawdę doceniam to co dla mnie robisz.
    Wiesz, gdy opublikowałam ten rozdział to miałam wątpliwości. Czy na pewno dobrze zrobiłam. Zastanawiałam się czy to, co napisałam mi się podoba. I miałam jeszcze większy mętlik w głowie. Ale postanowiłam się wylogować i pozostawić to tak jak jest. Dzięki Twoim słowom nabrałam wiary, że ten rozdział nie jest taki zły. Do końca nie spełniłam swych własnych oczekiwać, ale dzięki Tobie myślę, że jest okey :)
    Ja też lubię takie charakterki jak Scarlett, więc mam nadzieję, że jej postaci nie zepsuję. No i dziewczyna stara się zrobić wszystko, by tylko pozbyć się z głowy Willa. Nawet przy pomocy Horwisa.
    Co do Sebastiana i Jess to zobaczymy jak to się potoczy :) Bo w głowie już kilka razy zmieniłam pomysł na ich relację. Więc przekonamy się jeszcze jak to wyjdzie ostatecznie.
    Masz rację, Lesety i Jack mogą się dobrze dogadać. W jakiś sposób oboje się rozumieją i mogą się wzajemnie wspierać.
    Cieszę się, że udało mi się zainteresować Cię sceną ze smiertelniczką, tym co będzie z nią dalej. Zobaczymy co tam Will dla niej wymyśli...
    Mam nadzieję, że niczego nie schrzanię :)
    Dziękuję Ci, Nesso, za tyle motywacji i ciepłych słów. Noralnie, dodałaś mi skrzydeł. Naprawdę!
    Ściskam Cię :>
    heaven.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadrabiam czytanie i udało mi się w końcu dotrzeć do Ciebie^^ Przepraszam, że dopiero teraz.
    Pierwsze skojarzenie z Scarlett? Leon Zawodowiec :D A tak na poważnie, to takie postacie zazwyczaj są naprawdę ciekawe, zwłaszcza, gdy w pewnym momencie do głosu dochodzą uczucia, które nie tak łatwo odepchnąć od siebie, tak jak udawało się to wcześniej. Taka wewnętrzna walka bohatera, wgląd w jego myśli, miotanie się między tym czego pragnie, a powinien – uwielbiam to. Widać wtedy, że postacie mają swoją duszę. A wracając do samej Scarlett i sceny z nią, to tutaj pokazała silną i całkowicie niezależną, choć odniosłam wrażenie, że poniekąd sama siebie chciała przekonać, że taka właśnie jest.
    Lubię Sebastiana, zdecydowanie :D Sceny z nim wychodzą zabawnie, a jak czytam kawałki, gdy on otwiera usta, to się szczerze do monitora. Taki luzak z sąsiedztwa, z którym można spędzić najlepsze wakacje pod słońcem (pomijając to, że jest wampirem;)). I w sumie chyba dobrze, że Jessica z nim usiadła. Powinna oderwać się od myśli o Horwisie, zwłaszcza, że ten powiedział jej jasno, jak wygląda sytuacja między nimi (swoją drogą popieram takie postawienie sprawy). Sebastian z pewnością będzie zdolny do tego, żeby poprawić jej humor.
    Lesety i układanie książek, po to, żeby jedną „zwinąć” – to było takie urocze, że aż zrobiłam „ooooh” ^^
    Coś mi się wydaję, że między Lesety, a Jackiem może rozkwitnąć naprawdę solidna przyjaźń. Już widać, że lubią przebywać w swoim towarzystwie i jedno na drugie ma dobry wpływ. Jestem ciekawa jak się oboje zmienią, gdy będą ze sobą dużo czasu spędzać, a podejrzewam że tak będzie, skoro Lesety będzie go uczyć czytać, albo mu będzie czytać? Zobaczymy :)
    No i Will... Nie wiem co mam o nim sądzić. Raczej typ, który nie robi nic bez korzyści dla siebie. Chociaż różnie może być dalej, ale obecnie takie odnoszę wrażenie. Kobieta pewnie dobrze to mieć nie będzie... No ale cóż... Zamiast spekulować poczekam na kolejny rozdział :)

    A co do Twoich słów pod rozdziałem. Chyba każdy ma czasami wątpliwości. Ja z pewnością :) Więc nie ma co się martwić na zapas, a skoro masz czytelników, to chyba najlepszy dowód na to, że jest dobrze?^^
    Weny i słońca! Bo jak jest słońce, to na wszystko patrzymy przychylniejszym okiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry :>
      Cieszę się bardzo, że zostałaś ze mną. Doceniam to.
      Jeżeli chodzi o Scarlett, to ja lubię takie charakterki jak ona i dlatego właśnie ona jest w tym opowiadaniu. Ona stara się odrzucać od siebie samą myśl, że ktoś może na nią tak działać jak Will. I próbuje sama siebie przekonać, że on nie ma na nią żadnego wpływu. Zobaczymy z jakim skutkiem :)
      Cieszę się, że polubiłaś Sebastiana. Chciałam, żeby on wzbudzał sympatię, rozluźniał atmosferę,gdy potrzeba :)
      Lesety i Jack to takie postacie, które mają ze sobą trochę wspólnego i dlatego się rozumieją. I masz rację, zamaierzam rozwijać ich relację :)
      A co do Willa to, na samym początku miał odgrywać rolę niezbyt ważną, ale gdy już go wprowadziałam do opowiadania to stwierdziałam, że jednak jego rola będzie istotna :)
      Dziękuję ślicznie za motywację, miłe słowa i poświęcony dla mnie czas :> To dla mnie ważne.
      Ściskam,
      heaven.

      Usuń
  4. O Jezu... Trochę się spóźniłam... :D No cóż. Zacznę od podziekowania za dedykację. <3 To miłe, bo pierwszy raz ktoś zadedydował mi swój rozdział ^^ Chociaż chyba nie popisałam się, tu dedykacja, a ja prawie miesiąc później piszę komentarz. Wtopa :D xD Zresztą chyba nie robię nic takiego, żeby mi dedykować wpisy, po prostu czytam twoje opowiadanie, tyle. :*
    Zacznę od tego, że to opowiadanie robi się coraz ciekawsze, ciągle się coś dzieje, a ja to uwielbiam :*
    Zacznijmy może od Jessici (tak to się odmienia? :D) Wydaję mi się, że ona tak łatwo i szybko z Shane'a nie zrezygnuje. :D Ona naprawdę coś do niego czuje i nie sądzę, żeby go sobie odpuściła.
    Skarlett nie słucha się Will'a? Oj, będzie ciekawie.
    A ty, Will, zostaw biedną dziewczynę! Wydaję mi się, że ona coś wniesie do opowiadania... Kto wie, może Will po niesłychaniu się Scarlett będzie próbował wykorzystać dziewczynę do zdobycia jakiś informacji o Shane'ie.
    Jack! Postać, którą pokochałam od pierwszej sceny! Taki spokojny, biedny. Myślę, że naprawdę zaprzyjaźni się z Lesety. :*
    Rozdział wspaniały! ^^ <3 <3 Zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak w siebie nie wierzysz. Kobieto, potrafisz pisać! :* Chociaż w jakiejs części Cię rozumiem, bo ostatnio zaczęłam coś tworzyć, ale ciągle uważam, że jest to złe i mogłabym wiele poprawić. U Ciebie jednak sytuacja jest inna, bo Ty świetnie piszesz! MUSISZ ZACZĄĆ W SIEBIE WIERZYĆ!
    Okey, ja lecę czytać kolejny rozdział, bo mam małe zaległości :D :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :>
      Ja bardzo lubię pisać i cieszę się, że komuś podoba się to co tworzę. Więc samo to, że czytasz bardzo wiele dla mnie znaczy. I nigdy nie pozostawiasz mnie bez komentarza, co bardzo doceniam, kochana.
      No cóż, Jessica się nieszczęśliwie zakochała. No i musi teraz wyleczyć złamane serce, a wiadomo, że to nie proste.
      Co do Willa, to jeszcze zobaczymy. Raczej nie należy on do pokornych istot. A stał się dla mnie bardzo ważną postacią w tym opowiadaniu.
      A co do dziewczyny, którą zabrał ze sobą... No to jeszcze zobaczymy jak ta znajomość się rozwinie :>
      Dziękuję za słowa wsparcia. Zazwyczaj człowiek od siebie dużo wymaga i stąd te moje wątpliwości. Czasami swoje błędy widzę dopiero po pewnym czasie.
      Dziękuję ślicznie za kometarz, kochana.
      Pozdrawiam :)
      heaven.

      Usuń
  5. Shane jak zwykle tylko o jednym, zresztą znalazł sobie dobrą towarzyszka właśnie do tego. Az się zdziwiłam gdy Scarlett tak po prostu odpuściła sobie plan Willa i postanowiła zignorować jego groźby. Szkoda mi tylko Jessicy, taka miłość jest naprawdę problemem tylko i wyłącznie dla niej, dlatego im szbciej zapomni o Shanie tym będzie dla niej lepiej 😊
    Jestem ciekawa dlaczego niby Will uratował tę dziewczynę. Zresztą trafiła z deszczu pod rynnę...
    Pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń