sobota, 20 maja 2017

Rozdział 9

  Była już późna noc. Lesety jednak jeszcze nie spała. Czytała książkę, którą zabrała do swojego pokoju. Akcja pochłonęła ją do tego stopnia, że nie mogła się oderwać i nie zważała już na to, że nastała noc.
  Po nauce czytania, Jack, zostawił ją samą i wrócił do siebie. Czas, który razem spędzili był przyjemny dla obojga. Coraz lepiej się rozumieli, choć Jack nadal był bardzo zamknięty w sobie.
  Nagle usłyszała hałas za oknem. Spojrzała się w tamtą stronę, ale nie zauważyła nic niepokojącego. Zlekceważyła to. Wróciła do czytania. Po chwili ktoś uderzył kilka razy pięścią w okno. Lesety natychmiast podniosła się z łóżka, chowając książkę pod poduszkę. Podeszła bliżej parapetu. Popatrzyła na zewnątrz, ale nikogo nie widziała. Po chwili znowu rozległo się głośne walenie pięścią. Tylko, że tym razem wyraźnie widziała czyjąś dłoń. Serce zaczęło bić jej o wiele za szybko. Okno było uchylone, więc bez problemu usłyszała szyderczy głos jej dręczyciela.
 - Jak się czujesz, moja kochana blondyneczko? Pamiętasz mnie?
Lesety coraz ciężej było złapać oddech. Znała ten głos... Znała aż za dobrze. Brzuch ją zaczął boleć ze zdenerwowania. Zobaczyła twarz za oknem i poczuła słabość w nogach, gdy uświadomiła sobie, że się nie pomyliła. Usłyszała śmiech. "To on..." Wybiegła z pokoju i skierowała się do kuchni. "Nie wrócę tam!" Była przerażona.

  Will posadził przyprowadzoną kobietę przy stole w kuchni. Dowiedział się od niej, że ma na imię Lucy i z przymusu była kochanką jednego z wampirów, którego Will zabił w lesie.
 - To dlaczego oni chcieli cię zabić? - Usiadł po drugiej  stronie stołu, patrząc na nią spod przymrużonych powiek.
 - Bo powiedziałam jego żonie prawdę. O tym, że ją zdradza i to nie tylko ze mną.
Kobieta spuściła głowę. Wspomnienia do  niej wracały. Przypominały jej się te wszystkie noce, kiedy tamten wampir nie dawał jej spokoju, kiedy zmuszał ją do robienia rzeczy, których nie chciała. Pragnęła zapomnieć o tym...
 - A musiałam powiedzieć jej prawdę, bo ona na to zasługiwała. Nie mogłam już wytrzymać tego wszystkiego.
Po jej policzkach spłynęło parę łez, ale zaraz je wytarła. Will odgarnął włosy, które opadały mu na  czoło, aby lepiej się przyjrzeć Lucy. Była średniego wzrostu szatynką. Włosy sięgały jej lekko za ramiona. Miała duże, czarne oczy.    
 - Ile masz lat?
 - Dwadzieścia - szepnęła.    
Will stanął przed nią, podnosząc dłonią jej głowę do góry. Patrzył jej prosto w oczy.
 - Zostaniesz moją służącą. Będziesz wypełnia moje polecenia w ramach rekompensaty za uratowanie życia, rozumiesz?
Lucy pokiwała twierdząco głową. Na twarzy Willa pojawił się chytry uśmieszek.
 - Ja muszę wyjść, a ty zrób mi coś do jedzenia, w przeciwnym razie - spojrzał na nią znacząco - sama się nim staniesz.
Złodziej Krwi wyszedł z domu. Podobał mu się zapach Lucy. Myślał o smaku jej krwi, która z pewnością by mu posmakowała. "Zawsze mogę jej spróbować" - zachichotał w myślach.

  Horwis właśnie wychodził z auta. Już miał wejść do swojej rezydencji, gdy zauważył przed wejściem Francka Crasa.
 - Dowiedziałem się czegoś ciekawego o naszym ulubionym wrogu, czyli Willu - Franck uśmiechnął się szyderczo.
 - Co wiesz? - Shane popatrzył na niego badawczo.
 - Znasz małżeństwo Colser?
 - Mówisz o Elizabeth i Jasonie. Tak, znam. To rodzice Willa.
Franck  zaśmiał się pod nosem.
 - Właściwie to nie do końca - skrzyżował ręce na piersi - dowiedziałem się, że to nie są jego prawdziwi rodzice. On jest ich przybranym bachorem.
Franck i Shane pojrzeli na siebie porozumiewawczo.
 - A to ciekawe - Shane zmrużył oczy, analizując to czego się dowiedział - jakoś nigdy nie chwalili się tą informacją.
 - Postaram się dowiedzieć o co w tym chodzi. Ale jest jeszcze coś - Franck westchnął - twoja znajoma Scarlett dość często widuje się z Willem.
Shane zaśmiał się głośno.  "Wiedziałem, że z niej niezłe ziółko" - pomyślał.
 - Zajmę się tym  - rzucił Horwis - dobrze się spisałeś, stary.
Pożegnali się  i Shane wszedł do środka. "Muszę się dowiedzieć co Scarlett ma wspólnego z Willem. Chyba jej nie doceniłem."
  Horwis spostrzegł światło w kuchni, wiec udał się tam. Zobaczył Lesety, siedzącą pod ścianą, skuloną, z nogami dociśniętymi do tułowia. Oparła głowę na kolanach i miała zamknięte oczy. Otworzyła je w chwili, gdy usłyszała, że ktoś wchodzi do kuchni.
  Shane stanął nad nią z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
 - Co tutaj się dzieje?
Lesety milczała. Shane kucnął naprzeciwko niej, aby mieć twarz na wysokości jej twarzy.
 - Jest późno. Idź spać.
Dalej milczała. Horwis westchnął głośno.
 - Odezwij się! Cholera jasna - warknął.
 - Nie wrócę na noc do tego pokoju - wymamrotała.
Wiedziała, że on nie odpuści tak łatwo, ale bała się teraz tam spać. Była naprawdę przerażona.
 - Tam ktoś jest za oknem, walił w nie pięścią. Widziałam czyjąś twarz - nie chciała mu powiedzieć, że znała tego wampira, który ją tak przestraszył.
Chciała mu to przekazać później.
 - To pewnie jakiś debil próbował cię przestraszyć - westchnął.
Lesety schowała twarz w dłoniach. Nie chciała wracać do tego pokoju. "W innych pomieszczeniach chyba on się nie pojawi. Nie odważy się ze względu na Horwisa..." - Pomyślała. Shane wstał, wyprostował się i zapalił papierosa. Oparł się o blat kuchennej szafki, co chwilę spoglądając na dziewczynę, która nie zmieniała swojej pozycji.
 - Czyli po dobroci nie pójdziesz do siebie? - Wypuścił dym z ust.
Lesety podniosła głowę i spojrzała na niego. Widziała pewność siebie w jego oczach. Przeszywał ją wzrokiem. Poczuła się przez niego jeszcze gorzej.
 - Nie chcę tam iść spać - wyszeptała.
Złodziej Krwi zgasił papierosa. Znowu kucnął naprzeciwko niej.
 - Skoro sama nie chcesz, to ja ci chętnie pomogę - zaśmiał się, po czym chwycił ją oburącz, zarzucił sobie jej ciało na ramię i przemieszczając się w nadludzkim tempie znalazł się w jej pokoju.
Rzucił ją na łóżko, a sam wychylił się przez okno.
 - Nikogo tu nie ma - rzucił.
 - Shane, ja... - wbiła wzrok w podłogę - naprawdę nie chcę tu zostawać sama dzisiejszej nocy.
 - Mam to potraktować jako zaproszenie? - Uniósł brwi.
Lesety zrobiła się cała czerwona. Nie chciała, żeby to tak zabrzmiało. Ale bała się. Jej łóżko stało jeszcze tak blisko tego okna. "Nie dam rady..."
 - Nie o to chodzi, tylko... Może mogłabym spać w salonie?
Spojrzał na nią zdziwiony. "Ktoś musiał ją naprawdę solidnie nastraszyć, albo..."
 - Coś przede mną ukrywasz - rzucił stanowczo - O co chodzi?
Podszedł do niej, odgarnął jej grzywkę do tyłu i spojrzał w oczy. Zaczęła się wić pod jego wzrokiem.
 - Powiem, ale nie dzisiaj, proszę - spojrzała na niego błagalnie. 
Shane zmrużył oczy, nie odrywając od niej wzroku ani na chwilę.
 - Dobra, ale... Pamiętaj, że drogo zapłacisz za moją cierpliwość - na jego twarzy pojawił się diabelski uśmieszek.
Poszli do salonu. Lesety położyła się na sofie. Naciągnęła na siebie koc. Dziwnie się czuła, gdy Horwis obserwował każdy jej ruch. Krępowała się przy nim. W końcu on był istotą nadnaturalną, więc miała prawo odczuwać wobec niego respekt. Częściowo się go bała, częściowo czuła się nikim wobec niego i nadal mu do końca nie ufała. Ale musiała sama przed sobą przyznać, że było coś w nim, co ją choć trochę  fascynowało. Nie wiedziała tylko co.
 - Trochę mnie zawstydzasz - wymamrotała, gdy cały czas na nią patrzył, oparty o ścianę.
Horwis zaśmiał się pod nosem, wkładając ręce w kieszenie.
 - W takim razie do zobaczenia rano.
Opuścił salon i udał się do siebie. Lesety ułożyła się wygodnie i próbowała zasnąć. Ale nie mogła przez tego drania, który wrócił, aby ją dręczyć. Jak się czujesz, moja kochana blondyneczko? - Jego słowa krążyły jej po głowie. Nie chciała o nim myśleć. Potrzebowała snu. Bardzo chciała zasnąć, aby już nie myśleć o niczym.

  Scarlett wracała w nocy do domu. Shane miał ją odwieść autem, ale gdy została połowa drogi do jej domu, wysiadła z samochodu. Powiedziała Złodziejowi Krwi, że dalej pójdzie pieszo, bo potrzebuje się przejść. Pogrążyła się w myślach do tego stopnia, że nie zauważyła w ciemnościach, że ktoś ją śledził.
  Szatynka weszła po schodkach na weradnę. Wyciągnęła klucze z torebki. Już miała włożyć je do zamka, gdy usłyszała czyjś śmiech. Rozejrzała się dookoła siebie. Zeszła po schodkach na dół i znów usłyszała ten sam szyderczy śmiech. Zauważyła jakąś postać, opierającą się o ścianę jej domu. Podeszła bliżej, by przekonać się, że to Will. Spojrzał na nią wyzywająco, miał rozbawiony wzrok.
 - Co cię tak bawi? - Warknęła.
Złodziej Krwi stał oparty plecami o ścianę. Między palcami trzymał papierosa.
 - Śledziłem cię, nie zauważyłaś? - Uniósł znacząco brwi.
 - Nawet jeśli, to co z tego? - Skrzyżowała ręce na piersiach.
Will zaciągnął się papierosem. Scarlett patrzyła na niego z wściekłością. "Po co znowu przyszedł? Chce mi jeszcze bardziej namieszać w głowie? Po moim trupie!"
 - Przez całą drogę oddawałaś się intensywnej refleksji. A ja trochę poszperałem w twoich myślach - Rzucił jej wyzywające spojrzenie.
Zgiął jedną nogę w kolanie, stopę opierając o ścianę. Scarlett zacisnęła pięści.
 - Czytałeś w moich myślach?        
Will uśmiechnął się figlarnie. Rzucił papierosa w śnieg. Podszedł bliżej niej. Złodziej Krwi położył dłonie na jej biodrach, przyciągając ją do siebie. Ich twarze dzieliły centymetry.
 - Wiem, że zlekceważyłaś moje zadanie. Ale tak jak mówiłem, poradzę sobie i bez ciebie. Masz szczęście, że nie wydałaś tego co planuję.
Patrzyli sobie w oczy. Serce Scarlett biło o wiele za szybko... "Tylko nie to!" - Skarciła siebie w myślach.
 - Odsuń się ode mnie - rzuciła ostro. 
Will zaśmiał się. Odgarnął sobie włosy z czoła, bo cały czas mu przeszkadzały. Już dawno się nie strzygł. "Muszę wreszcie ściąć to cholerstwo".
 - Wiem dobrze, że nie chcesz, abym się odsuwał. Podoba ci się ta bliskość.
 - Wcale nie!  - Wyszarpała mu się, ale nie na długo.
Złodziej krwi przyciągnął ją do siebie. Jej plecy stykały się teraz z jego tułowiem. On jedną ręką złapał ją w talii, mocno ściskając, a drugą bawił się jej włosami. Przybliżył usta do jej ucha.
 - Widziałem co dzieje się w twojej głowie, dużo tam mnie, prawda? - Wyszeptał.
Scarlett dostała gęsiej skórki.
 - Zadziwiasz mnie, wiesz? Myślałem, że nie potrafisz odczuwać w stosunku do innych pozytywnych emocji - dalej szeptał, gładząc dłonią jej włosy - a tu proszę... 
 - Daj mi spokój! - Rzuciła zdenerwowana.
"Wcale nie podoba mi się jego bliskość... Ani jego dotyk, ani szept... Nie może mi się to podobać."
 - A jednak podoba - zaśmiał się nad jej uchem.
 - Znowu czytasz moje myśli - warknęła.   
Zaczęła wierzgać na wszystkie strony, ale to nic nie dało. Jego uścisk na jej talii stał się tylko coraz mocniejszy. Poczuła jak jej plecy silniej przylegają do jego tułowia.
 - Wiesz, co mnie jeszcze zadziwia? - Oparł głowę na jej ramieniu, ponownie zbliżył usta do jej ucha, jednocześnie odgarniając na bok jej włosy - to, że przespałaś się z Horwisem, choć cały czas myślałaś o mnie.
Scarlett ponownie zacisnęła dłonie w pięści. Była wściekła na niego. Chciała się od niego uwolnić, przestać do niego cokolwiek czuć, a on jej to bardzo utrudniał.
 - Zostaw mnie - rozkazała.
 - Uspokój się, Scar - wyszeptał, delikatnie całując ją pod uchem.
Poczuła dreszcze na całym ciele. "Tego już za wiele" - pomyślała. Zaczęła się z nim szarpać. W końcu ją puścił. Ponownie spojrzeli sobie w oczy. Scarlett pokręciła głową z dezaprobatą i wbiegła do domu.
  Will włożył ręce w kieszenie, kopiąc nogą śnieg. Wiedział co Scarlett do niego czuje, ale wiedział też, że ona nigdy się do tego nie przyzna. "Będzie się wypierać, aż do skutku." - Pomyślał. A on sam nie wiedział co do niej czuje. Było coś w niej co mu się bardzo podobało i nie mógł temu zaprzeczyć. "Coś jednak mnie ciągnie do tej zawziętej istoty." Ale on także nie miał zamiaru jej tego powiedzieć.

Cześć Wam. Miałam trochę problem z tym rozdziałem, bo miałam kilka wizji jak poprowadzić poszczególne sceny. No, ale w końcu jakoś powstał. Jest w nim wszystko co chciałam  zamieścić.
Nesso i Adno, dziękuję Wam za to, że dodałyście mi skrzydeł i dzięki Wam nabrałam przekonania co do tego, co ostatnio tu stworzyłam. :)
To do napisania. Trzymajcie się, kochani ^^ Ściskam Was.





12 komentarzy:

  1. Tam dodawałam komentarz jako ostatnia, tu jestem pierwsza :D ;)
    Ten rozdział podoba mi się jeszcze bardziej! <3 Fantastyczne! <3 Wiem, że chwalę praktycznie wszystkie Twoje rozdziały, ale one naprawdę mi się podobają! ^^ :*
    Najbardziej podoba mi się scena, w której występują Will i Skarlett ;* ;) ,,Coś jednak mnie ciągnie do tej zawziętej istoty" A jednak! Tak myślałam, wiedziałam! A tak w ogóle to nie wyobrażam sobie co by było, gdyby ktoś mógł czytać w moich myślach... xD
    Ja się pytam kto nęka naszą Lesety?! Tutaj akurat nie mam żadnej teorii spiskowej, nie wiem zupełnie, kto był za oknem. :D Boję się, że gdzieś, coś przeoczyłam i powinnam wiedzieć, kim jest ta osoba, no ale trudno ;D :*
    Teraz, gdy tak czytam Twoje opowiadanie to naprawdę szkoda, że nie poszłaś na humana. Widać, że potrafisz pisać i masz talent! Dobrze opisujesz te sytucje, świetnie dobierasz słowa, a te dialogi (zwłaszcza w scenie Scarlett i Will'a) perfecto! ^^ <3 <3
    Pozdrawiam Cię kochana, dużo weny, bo my tu już kolejnej części opowiadania oczekujemy! :D Do napisania!
    PS: A tak wgl, kiedy Ty znalazłaś czas na napisanie 8 rozdziału, który powstał przed Twoją maturą?! :O Jestem w szoku, bo ja chyba na Twoim miejscu nie potrafiłabym zdania sklecić kilka dni przed maturą xD :* <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór :)
      Dziękuję za wszystkie pochwały, choć wiem, że robię jeszcze sporo błędów.
      Cieszę się, że tak podobają Ci się sceny z Willem i Scarlett. Lubię o nich pisać, więc mam nadzieję, że nie zepsuję tego co planuję.
      Spokojnie, niczego nie przeoczyłaś :) We wcześniejszych rozdziałach nie pisałam jeszcze o wampirze nękającym Lesety. Wszystko okaże się w swoim czasie :>
      Kochana, dziękuję ślicznie, ale naprawdę nie zasłużyłam na tyle pochwał.
      Wzięłam się za ósmy rozdział przed maturą, bo chciałam trochę odreagować. Codziennie powtarzałam materiał i miałam już dosyć, więc dla przyjemności wzięłam się wieczorem za pisanie. I coś powstało hihi :)
      Cieszę się bardzo, że mam tu Ciebie i podoba Ci się to co piszę. To dla mnie wiele znaczy.
      Dziękuję za komentarz i ściskam mocno,
      heaven

      Usuń
    2. Ehm… Co ma human do dobrego pisania? Ktoś mi wyjaśni, bo tak w sumie przy tym argumencie prawie się udławiłam xDDD

      Usuń
    3. Hej Ness :)
      Chodzi o to, że pisałam White And Red Rose, że żałuję, że nie wybrałam rozszerzenia humanistycznego w szkole, bo w tych przedmiotach czuję się lepiej. No i chyba o to chodziło, że skoro lubię pisać a w takich przedmiotach jak historia czy polski czuję się lepiej to mogłam iść na humanistykę. Myślę, że tutaj White And Red Rose, chodziło akurat o mnie i ten mój wybór.
      Uważam jednak, że nie trzeba być humanistą, żeby dobrze pisać. Równie dobrze można być również ścisłowcem. To nie ma nic do rzeczy :)

      Usuń
    4. Oczywiście, że nie chodziło mi o to, że tylko humaniści mogą dobrze pisać xD Jest wielu ścisłowców, którzy tworzą fantastyczne opowiadania, dobrze dobierają słowa, gdy coś piszą. Chodziło mi o to, że nasza heaven (gdyby poszła na humana) nie zmarnowałaby się na pewno, bo pisze naprawdę świetnie :D Bo mówi się, że po humanie do tylko do Mc'Donalda xD Jednak, gdyby heaven poszła na humana (powtarzam się, wiem :D) to dałaby sobie radę w życiu z takim talentem. ;*
      Pzdr :*

      Usuń
    5. Ehm, nie zrozumiałaś mnie :) Human to nie wkuwanie przecinków, kropek i poprawna polszczyzna, a przynajmniej nie zawsze, bo tu chodzi o całą gamę kierunków, z których spora część nie ma żadnego związku z pisaniem. Dlatego nie widzę związku absolutnie żadnego, bo żadne studia nie tworzą młodych pisarzy. Nie chcę zabrzmieć źle, ale myślenie na zasadzie "Piszę dobre opowiadanie, pójdę na humana" zalatuje gimbazą i absolutnym brakiem rozeznania w temacie :) W sumie dlatego ten kawałek rzucił mi się w oczy, bo takimi radami naprawdę można zaszkodzić, nawet jeśli oczywiście intencje są dobre.
      Prawda jest taka, że przy wyborze studiów trzeba patrzeć i na pasję, i na przyszłość. IMO decyzje o zawodzie podejmuje się u nas absolutnie zbyt szybko, poza tym z perspektywami po wielu kierunkach bywa marnie, ale cóż poradzić? .-. Nie twierdzę, że powinno się rezygnować z wymarzonych studiów, bo może nie być po nich pracy, ale na pewno trzeba wziąć to pod uwagę i mieć jakąś alternatywę, żeby po wszystkim nie zostać z niczym :3
      BTW, jestem na zarządzaniu, a to jak najbardziej human. Nie, to, czy dobrze piszę, nie miało do tej pory żadnego znaczenia, a to już dwa lata, sooo...
      Również pozdrawiam :D

      Nessa.

      Usuń
  2. Hej :)
    Dziś trochę będę się czepiać, bo czegoś mi brakowało podczas czytania, a może bardziej przeszkadzało. Dla mnie osobiście rozbicie scen było uciążliwe. Króciutkie wprowadzenie Lesety, przeskok do Willa i tak naprawdę powrót po chwili do niej, a później do niego. Jakbyś to napisała ciągiem, to wydaje mi się, że źle by nie wyszło, a czytało by się lepiej. Ale to w sumie tylko moje odczucia, bo mnie wybiło z rytmu czytania.
    A teraz już marudzić nie będę ^^ Ten wampir, który dręczy Lesety, to albo jest psychiczny, albo mega głupi, bo kto normalny odważy się wejść na teren należący do Shane'a? Nie mam na myśli oczywiście tych, którym życie się znudziło. Dziewczyna zna tego wampira, więc wnioskuję, że odwiedzał ją w poprzednim „domu”, a może nawet tam mieszkał. Takie mam odczucie, że to koleś, który lubił się nad nią znęcać, albo druga opcja – ma na jej punkcie obsesję, choć jedno nie wyklucza drugiego, czyż nie? :) Shane zlekceważył to, że ktoś mu się kręcił pod domem, czy po prostu jej nie uwierzył, bo w sumie jego reakcja wydała się... hmm... dość osobliwa. Chociaż z drugiej strony za bardzo była zabsorbowany tym, czego dowiedział się od Francka na temat Willa, no i kobiety, z którą się „przed chwilą” przespał. W sumie to byłoby dość logiczne, zastanawiać się nad tym, co knuje wróg niż nad tym, co niby widzi dziewczyna.
    Jak przeczytałam, że Will zachichotał w myślach, to przed oczami zobaczyłam Abelarda Gizę, który mówi o głosach „wynieś śmieci”. Nie mam pojęcia czy wiesz o czy mówię, ale no takie skojarzenie miałam, co poradzę :D Zresztą dość często zdarzają mi się takie dziwne porównania :P
    Nie do końca wiem, co powinnam sądzić o tej kobiecie. Z pewnością jest przerażona tym, co się działo i gdzie teraz jest, ale nie potrafię stwierdzić po której jest stronie, chociaż może i tak nie ma możliwości wyboru, bo jeśli nie zgodziłaby się na warunki Willa, to pewnie by ją zabił. Jedyne co mogę stwierdzić, to że ona chce żyć, a reszty dowiem się zapewne później.
    Scar i Will – jak ja to mówię, podchodzą do siebie jak pies do jeża :) Ciągnie ich do siebie, ale żadne tego nie przyzna, choć Will doskonale wie co czuje Scarlett względem niego, więc chyba to powinno mu dużo ułatwić. Czysto teoretycznie Scar nie powinna go odrzucić, jeśli przyszedłby do niej normalnie, a nie zachowywał się jak zarozumiały palant, który czyta jej w myślach. Tylko że to jest Scarlett... Jej upór i pragnienie utrzymania niezależności mógłby przeważyć nad uczuciami i choćby myślała inaczej, to i tak by go odrzuciła. Ach te uczucia... :)

    Nie ma za co dziękować :) Każdy ma czasami wątpliwości, a skoro czytam, to dlaczego miałabym choć trochę ich nie rozwiać?
    Do następnego ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry :)
      Dziękuję za tą uwagę odnośnie rozbicia scen. Masz rację mogłam to lepiej ułożyć. Cieszę się, że mi o tym mówisz, bo inaczej się pisze a inaczej czyta. Więc postaram się od następnego rozdziału robić to bardziej sensownie, aby lepiej się czytało.
      Co do wampira, który przestraszył Lesety, to już niedługo będzie wszystko wiadomo :)
      Jak Shane przyjechał do domu, to tamtego już nie było. Poza tym nie należy on do osób, które od razu panikują. Raczej bardziej ma przeczucie, że Lesety wyolbrzymia problem. Stąd taka jego reakcja.
      Niestety, ale nie kojarzę nic z tym Alberdem Gizem, mówiącym "wynieś śmieci". Ale ja też tak czasami mam, że jak coś czytam to mi się różne skojarzenia nasuwają :)
      No tak, o tej kobiecie to jeszcze mało napisałam. Więc jeszcze nie wiadomo co niej myśleć. Ale chcę to już niedługo rozwinąć.
      Jeżeli chodzi o Willa i Scarlett... No to do tej pory jest tak jak planowałam :)Ona chce być silna i niezależna, a on jest aż za bardzo pewny siebie. Oboje padli ofiarą uczucia względem siebie, ale żadno nie chce się do tego przyznać. Zobaczymy jak to dalej się potoczy :) Dobrze to ujęłaś "Ach te uczucia..." One potrafią nieźle namieszać.
      Dziękuję ślicznie na rozbudowany komentarz, kochana. Jestem Ci wdzięczna za czas, który przeznaczasz na czytanie i komentowanie mojego opowiadania.
      Sciskam,
      heaven.

      Usuń
  3. Hej :D
    Genialny początek. A to plot twist – czyżby Alex? O___O Nic innego nie przychodzi mi do głowy. Nic dziwnego, że Lesety prawie dostała zawału, zwłaszcza po tym, jak była traktowana w domu swojego pierwszego „właściciela”. Bycie przenośną torebką krwi, która miała dostarczać wampirowi jedynie tego, czego potrzebował, czyli energii… Ech, wystarczy wrócić do opisów tego, jak wyglądała i gdzie przebywała, zanim Shane ją zabrał. Teraz tylko zastanawiam się czy to faktycznie Alex, ktoś z jego otoczenia czy może późna pora zrobiła swoje i biedna Lesety ma zwidy.
    Cholernie szkoda mi Lucy. Cholernie. W porównaniu z przymusowym zaspokajaniem seksualnych potrzeb zabitego przez Willa wampira, bycie służką Złodzieja Krwi wydaje się prawdziwym wybawieniem. W sumie tamta bestia (bo facetem tego nie nazwę) zasłużyła na coś więcej niż śmierć, ale już trudno. Żadnej kobiety nie powinno spotkać coś takiego. W sumie w tym momencie to wręcz rozbrajające, że Lucy najbardziej przejmowała się żoną tego bydlaka. Biedna dziewczyna ;-; Will nie wypada tu na świętego, wręcz wychodzi na dupka, ale jakby nie patrzeć, pragnienie krwi czy wymuszenie na Lucy przygotowania jedzenia, wydają się niemal miłosierne. Hm, trochę też przerażające jest to, że ona przystaje na to tak… spokojnie. To dużo mówi o jej życiu – o tym, że być może służenie jest już dla niej czymś absolutnie normalnym…
    O proszę, śledztwo w sprawie Willa trwa. Coś jest na rzeczy, skoro rodzice ukrywali adopcję. Zakładam, że nie wprowadziłaś tego wątku przypadkowo – coś jak zwykle kryje się w przeszłości, a czas pokaże co i jak. No i Scarlett… Raczej nie spodziewała się, że tak szybko zaczną mieć względem niej wątpliwości ;> Chwilami wciąż nie jestem pewna, co sądzić o relacji Horwisa i Lesety. On jest dla niej łagodny, mimo wszystko, chociaż to nie jest troska – aż tak daleko to jeszcze nie poszło. Nie zmienia to jednak faktu, że facet bywa wyrozumiały i ludzki, choć w jego przypadku to może być niebezpieczne. Po słowach o cenie za cierpliwość widać, że będzie chciał coś w zamian.
    Heh, niekoniecznie zgadzam się z Lesety co do respektu. Uległość, strach i szacunek to różne kwestie. Ona się go boi, fascynuje ją, ale jeśli faktycznie ma względem niego respekt, to wynika to z czegoś więcej, może traktowania, ale na pewno nie tego, że facet jest nieśmiertelny :)
    Ciekawe kiedy powie mu, co się stało. Coś czuję, że nieźle się wkurzy, chociaż…
    Relacja Scarlett i Willa jest taka… interesująca ;> Dwa mocne charaktery, wypierające jakiekolwiek ciepłe uczucia względem siebie. Jego to bawi, ona się irytuje. Prawdziwa mieszanka wybuchowa, którą po cichu shippuję, chociaż zarazem mam wątpliwości. Coś prędzej czy później się sypnie, chociaż wolałabym się mylić :3 Och, no i nie zrobił jej krzywdy, chociaż na swój sposób go zdradziła. Nie wiem czy to istotne, sam William zresztą też nie, ale na pewno ta sprawa jest interesująca ;>
    Rozdział bardzo dobry, a ja mam nadzieję, że teraz będą pojawiały się częściej :) Nie ma za co dziękować, po prostu uwierz w siebie, bo ta historia jest bardzo dobra. Do następnego w takim razie ^^
    Ściskam!

    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :)
      Dziękuję, Nesso, za długi i miły komentarz. Z wampirem, który nastraszył Lesety, chcę wyjaśnić sprawę w kolejnym rozdziale. Ale powiem Ci, że dobrze kombinujesz :) Może to nie Alex, ale ktoś z tamtego otoczenia.
      Jeżeli chodzi o Lucy to już niedługo chcę popracować więcej nad tą postacią :) Masz rację, ona jest przyzwyczajona do służenia innym. Tamten wampir ją tego nauczył. Zgadzam się z Tobą, że w porównaniu z tym co przeszła to służenie u Willa jest dla niej wybawieniem.
      Owszem, ten wątek z ukrywaną adopcją, nie jest przypadkowy. Niedługo wszystko się wyjaśni :)
      Horwis jest dość łagodny dla Lesety. Wciąż nie wie co ma z nią zrobić, a puścić jej wolno nie chce. Gdyby ktoś się dowiedział, że ma ona w sobie kawałek jego serca, to mógłby stworzyć Horwisowi kłopoty.
      Masz rację, może źle to napisałam o tym respekcie. Ona go udczuwa względem Shane'a, ale być może źle ulokowałam powód tego. Bo przyznam szczerze, że mam trochę problem z Lesety. Chodzi mi o samą tą postać. Lubię o niej pisać, ale czasami mam problemy z jej charakterem czy uczuciami. Nie wiem czy wszystko wychodzi naturalnie. I zakładam, że pewnie niektóre rzeczy nie, ale staram się. :)
      Co do tej uroczej "pary" - Willa i Scarlett to do tej pory jest tak jak planowałam i mam nadzieję, że dalej tego nie zepsuję. Cieszę się, że uważasz ich relację za ciekawą.
      Dziękuję za ciepłe słowa, które bardzo mnie motywują, kochana.
      Ściskam cieplutko,
      heaven.

      Usuń
    2. Zdecydowanie jestem zaintrygowana pojawieniem się kogoś od Alexa, więc tym niecierpliwiej czekam na nn ;>
      Jeśli chodzi o Lesety, moim zdaniem bardzo dobrze ją kreujesz, choć to trudna postać. Ale dajesz radę i to się liczy :D Fakt, trochę niefortunni wyszło z tym respektem, ale to też były bardziej moje luźne przemyślenia niż faktyczny przytyk. Rozumiałam o co Ci chodziło. Zresztą Lesety ma prawo rozumować inaczej, zwłaszcza po latach spędzonych w niewoli. Dla niej to może być to samo, bo czemu nie? :) Tak więc nie przejmuj się i rób swoje ^^
      Tak jeszcze do mojego pytania o humana i pisanie, to nie mogłam się powstrzymać. W każdym zestawieniu takie rozumowanie brzmi trochę stereotypowo, niestety. O dziwo ludzie wciąż powielają dziwne przekonania, jak to, że można być albo ścisłowcem, albo humanistą. O robieniu wielkich oczu na kobietę informatyka nie wspomnę =P
      Swoją droga, odpisałam Ci na e-male. Mam nadzieję, że odpowiedź doszła :3
      Do napisania!
      Nessa.

      Usuń
    3. Cześć :)
      Dziękuję za pochwałę odnośnie Lesety. Właśnie przez te lata niewoli trochę ciężko mi się wczuć w tą postać. No bo nie wiem jak to jest być uwięzioną przez tyle lat i staram to sobie wyobrazić, ale nie zawsze łatwo mi przychodzi jak powinna się zachowywać i myśleć taka dziewczyna.
      Dlatego dziękuję za miłe słowa :)
      No niestety, stereotypy gdzieś cały czas siedzą. Ja sama czasami muszę się napominać, gdy myślę w sposób stereotypowy odnośnie jakieś sprawy. Bo w gruncie rzeczy, uważam że, to śmieszne.
      Oo... zaraz zajrzę na pocztę :D
      Pozdrawiam,
      heaven.

      Usuń