Jessica, siostra Thomasa, stała przed Shane'em z rękoma skrzyżowanymi na piersi i spuszczonym wzrokiem. Chciało jej się płakać, ale nie mogła pozwolić sobie przy nim na taką słabość. Udawała, że poprawia sobie włosy.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że idziesz na zaręczyny ze Scarlett? - Robiła wszystko, aby tylko głos jej się nie załamał.
Horwis przygryzł dolną wargę. Podszedł do dziewczyny i uniósł jej podbródek.
- Miałam nadzieję, że pójdziesz tam ze mną - rzuciła z żalem.
Patrzył jej prosto w oczy, a jej ciężko było wytrzymać taką presję. Za bardzo jej na nim zależało.
- Wiesz dlaczego poprosiłem Scarlett, a nie ciebie? Bo ona i tak ma to gdzieś. A ty... - Odwrócił wzrok.
- Ja co?
Zaczął się kręcić po salonie. Lekko się zgarbił, gdy sprawdzał na termometrze temperaturę za oknem. Był Złodziejem Krwi, nie odczuwał zimna, ale w tamtym momencie wszystko było lepsze od rozmowy z zakochaną w nim dziewczyną. Nawet interesowanie się temperaturą, która na niego nie wpływa.
- Widzę co do mnie czujesz i nie chcę dawać ci nadziei. Dla mnie zawsze pozostaniesz siostrą mojego kumpla.
Odwrócił się od niej, wkładając ręce w kieszenie spodni ze wzrokiem utkwionym za oknem. Jessica czuła napływające do oczu łzy. Nie rozumiała, dlaczego nie ma się wpływu na to, co się czuje do kogoś innego.
- Tylko mi tu nie płacz i daj sobie ze mną spokój - powiedział obojętnie.
- Jesteś podły, wiesz? Mówisz o tym wszystkim zupełnie bez emocji - zaczęła płakać, nie wytrzymała.
Podeszła do parapetu i stanęła przed Shane'em. Czuła się bardzo zraniona, a jego podejście do tego wszystkiego bolało ją jeszcze bardziej.
- Jestem podły, bo wykorzystałem do własnych celów już wiele dziewczyn, które też prawiły mi o uczuciach. Zawsze to zlewałem. Miałem je gdzieś. A jeżeli chodzi o ciebie to przyznaję się, że czasami miałem ubaw z twoich zagrywek, wybacz mi. Ale twoich uczuć, do cholery jasnej, nigdy nie wykorzystałem! Za bardzo cię szanuję, nie widzisz tego? - Przeszywał ją wzrokiem.
Jessica spuściła głowę. Pozwoliła, żeby włosy leciały jej na twarz, chciała się pod nimi schować. Shane był zły na siebie, że doprowadził ją do takiego stanu. Złodziej Krwi złapał dłonie brunetki i nachylił się nad jej uchem.
- Nie płacz już - wyszeptał - kiedyś będziesz szczęśliwa, zobaczysz.
Odgarnął jej włosy z twarzy i uśmiechnął się lekko. Jessica spojrzała na niego.
- Nie do twarzy ci ze łzami - zaśmiał się.
Will wraz ze Scarlett znajdowali się na polance, obok miejsca gdzie jeszcze nie dawno młody Złodziej Krwi dokonał zbrodni, zostawiając za sobą dziesięcioro ofiar.
Scarlett była wysoką szatynką o niebieskich oczach. Miała ciemną karnację. Ubrana była w szary płaszczyk, sięgający jej do kolan i długie, ciemne kozaki.
- Wiem, że wybierasz się dzisiaj na zaręczyny wraz z Shane'em Horwisem.
Will zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu.
- Owszem, idę. A czego chcesz ode mnie tym razem? - Scarlett spojrzała badawczo na swego rozmówcę.
- Informacji. Masz cały wieczór. Musisz dowiedzieć się o Horwisie jak najwięcej. A przede wszystkim chcę wiedzieć jaki jest jego słaby punkt. Dasz radę? - zmrużył oczy, uważnie się jej przyglądając.
Szatynka przygryzła dolną wargę, patrząc między drzewa. Wzruszyła lekko ramionami w odpowiedzi na jego pytanie.
- Co będę miała w zamian?
- Dobrze ci zapłacę.
Scarlett skrzyżowała ręce na piersiach. Wpatrywała się intensywnie w jeden punkt, jakby coś analizując. Wiał wiatr, który stawał się coraz mocniejszy i miotał włosami szatynki.
- To nasz przywódca, nie wiem czy chcę działać przeciwko niemu.
Will roześmiał się jej prosto w twarz.
- Zwisa mi to kim on jest. Dorwę go z twoją lub bez twojej pomocy.
Scarlett spojrzała mu twardo w oczy.
- W takim razie chcę dwa razy tyle co poprzednio.
- Jeszcze jakieś rządania? - Will zaśmiał się pogardliwie.
- Mówię poważnie - obnażyła kły.
Odwróciła się na pięcie i nie zdążyła zrobić dwóch kroków, kiedy ręce Złodzieja Krwi złapały ją w pasie. Przyciągnął ją do siebie, w ten sposób, że jej plecy opierały się na jego brzuchu i klatce piesiowej. Odgarnął jej włosy za ucho i nachylił się nad jej twarzą.
- Wydaj mnie, a obiecuję, że będziesz jeszcze błagała mnie o litość - wyszptał jej do ucha - rozumiemy się?
Poczuła jego odedech na szyi. Lekko się wzdrygnęła.
- No jasne. Puść już mnie - rozkazała.
Przez jego bliskość zaczęłą się nieco denerwować, jej oddech stał się niespokojny.
- Czyżbyś miała do mnie słabość? - zaśmiał się pod nosem.
Obrócił ją, tak, aby była przodem do niego. Scarlett przełknęła głośno. Wiedziała, że on miał rację. Ciężko było jej ukryć uczucia.
- Kto jak kto, ale ty? Zawsze byłaś bezwzględna. Nie sądziłem, że potrafisz coś czuć.
Patrzyli sobie w oczy. Czekał, aż coś powie. Ale ona przez cały czas tylko milczała. W końcu ją puścił. Spojrzała na niego po raz ostatni i uciekła.
Lesety przyglądała się jak Sebastian czyści sobie buty. Ubrał na siebie czarną marynarkę, pod spodem miał białą koszulę. W końcu założył buty.
- Jak myślisz, będzie dobrze? - Stanął przed nią, prezentując się.
- Tak, wyglądasz naprawdę bardzo dobrze - uśmiechnęła się do niego - nie wiedziałam, że też idziesz na zaręczyny. Co Shane na to?
- On jeszcze o tym nie wie.
- Słucham? - Dwudziestolatka wybuchła śmiechem - więc idziesz jako nieproszony gość?
- Od razu nieproszony - powiedział kpiąco - ja muszę tam iść. Beze mnie Horwis nie da sobie rady. Muszę go wesprzeć. A poza tym może poznam tam jakąś piękność. Myślę, że znajdzie się jakieś wolne miejsce. A jeśli nie, to będę czekał w samochodzie.
Lesety spojrzała na niego rozbawiona.
- Słuchaj, Shane nie lubi taki imprez. Więc ja, jako wierny kompan, jestem wręcz zobowiązany, aby tam być. Nigdy nie wiadomo jak takie zaręczyny mogą się potoczyć.
- Oczywiście - powiedziała przez śmiech.
W pokoju Sebastiana pojawił się Horwis. Miał na sobie niebieską koszulę i granatową marynarkę, do tego czarne dżinsy. Lesety, czując respekt, podniosła się z siedzenia.
- Przypilnujesz jej dzisiaj? - Spytał Sebastiana, wskazjując ręką na Lesety - zaraz muszę wyjść.
Oparł się o komodę, bębniąc palcami w jej blat. Chwycił w rękę jedną z drewnianych figurek, które na niej stały i zaczął obracać ją w dłoni.
- Sorry, Shane. Nie mogę. Jadę z tobą.
Horwis uniósł brwi ze zdziwienia.
- Słucham? - Spojrzał na niego zupełnie zdezorientowany.
Sebastaian uśmiechnął się.
- No, ktoś cię musi wspierać. A kto to zrobi lepiej niż ja? No sam powiedz, stary.
Horwis odłożył drewnianą figurkę na swoje miejsce.
- Przecież ty nawet nie zostałeś zaproszony - Shane parsknął śmiechem.
Sebastian wzruszył ramionami, przy okazji poprawiając marynarkę.
- No i co z tego? Jedna osoba w tą czy w tamtą nie zrobi im różnicy - powiedział po czym wyszedł z pokoju, kierując się do wyjścia.
- Niech ci będzie. Musimy jeszcze zajechać po Scarlett.
Sebastian wywrócił oczami.
- Tam będzie mnóstwo dziewczyn. Nie wiem po co chcesz zabierać kolejne drzewo do lasu, ale niech ci będzie. Czekam przy samochodzie - wyszedł na zewnątrz.
Lesety uśmiechnęłą się pod nosem, słysząc słowa wampira. Shane obrócił się w jej stronę.
- W takim razie pójdę po Jacka, żeby cię przypilnował.
- Umiem sama o siebie zadbać - spojrzała na niego nieco niepewnie.
- Nie ufam ci na tyle, aby być pewien, że nie zrobisz żadnego głupstwa.
Zbliżył się do niej, a ona cofnęła się do tyłu.
- Ja tobie też nie ufam - powiedziała stanowczo.
Złodziej Krwi lekko się uśmiechnął.
- Dobrze wiedzieć, że moje serce to nie jedyne co nas łączy - parsknął.
- Widocznie tak - teraz to ona lekko się uśmiechnęła.
- Tylko, żebyśmy się dobrze zrozumieli, żadnych wykroczeń podczas mojej nieobecności!
Popatrzył na nią ostro. Przytaknęła mu ruchem głowy.
Dzień dobry :) Dawno nic nie napisałam, ale dzisiaj wreszcie udało mi się skończyć ten rozdział. Nie jest zbyt długi, jakiś dobry też nie. Przyznam się, że miałam z nim problem. Ale mniej więcej mi się podoba. Jeżeli ktoś czekał na ten rodział, to przepraszam. Jestem typem kujonka, a za miesiąc matura i dlatego tak to wychodzi czasowo. Dziękuję każdej osobie, co jest tu ze mną <3
Wchodzę dziś na tego bloga po 2 miesiącach nieobecności, a tu rozdział dzisiaj dodany xD <3
OdpowiedzUsuńOkey, już przeczytałam :D Czuję, że Skarlett namiesza trochę w tej historii. Jednak nie mogę z Sebastiana xD Idzie na zaręczyny, chociaż nie jest zaproszony ;D :* Przecież jedna osoba różnicy nie zrobi, nawet się nie zorientują, że trochę za dużo gości :D Jessica i jej miłość do Shane'a. Wcale się nie zdziwię, jeśli będzie chciała zemścić się za to na Shane. ;D
UsuńRozdział mi się podobał :* Naprawdę zazdroszczę Ci tego jak dobrze opisujesz zdarzenia i uczucia bohaterów. Ja tego niestety nie potrafię ;P :D <3
Matura... :( Jak sobie pomyślę, że to również mnie czeka... xD Ja też jestem typem kujona :D Kolejna rzecz, która nas łączy. ;D
Podziwiam Cię, że znalazłaś czas na napisanie tego rozdziału, gdy pociąg z napisem "matura" nadjezdza i jest całkiem blisko. ;P
Pozdrawiam Cię gorąco :* <3
Dzień dobry :>
OdpowiedzUsuńOwszem, Scarlett jest pewną ważną postacią i może trochę namieszać :)
Jeżeli chodzi o Sebastiana to jest właśnie taka postać, która powinna budzić sympatię. Chciałam, że był tutaj ktoś taki, kto będzie nieco rozluźniał atmosferę, że tak powiem :D
Jessica się nieszczęśliwie zakochała, w niewłaściwym facecie. No i teraz musi cierpieć, ale planuję zaoszczędzić trochę szczęścia również dla tej bohaterki :)
Cieszę się, że rozdział Ci się podobał. Bo jeśli chodzi o mnie to jak teraz na niego patrzę to twierdzę, że chyba jednak nie za bardzo mi wyszedł. Zawsze, gdy patrzę na to co napisałam z pewnego dystansu czasowego to wygląda to inaczej. No cóż... Muszę jeszcze popracować nad tym co robię :>
No tak, matura już za rogiem. Mam nadzieję, że będzie dobrze :) I trzymam za Ciebie kciuki ^^
Trzymaj się kochana. No i ślicznie dziękuję za komentarz :*
Wesołych świąt! :D
Dzień dobry! :3
OdpowiedzUsuńJuż jakiś czas temu przeczytałam, ale nie miałam wtedy warunków, żeby zabrać się za komentowanie. Ale za to umiliłaś mi czekanie na zajęcia, więc dziękuję bardzo :D Zawsze się cieszę, kiedy widzę rozdział u Ciebie, a teraz jeszcze pojawiła się ósemka, więc podwójna radość. Fantastycznie, że masz czas na pisanie pomimo tego, jak wiele energii wkładasz w naukę do matury :)
Hm, sytuacja z Jessicą jest trudna. Właściwie nawet nie wiem, w jaki sposób powinnam ją opisać. Można uznać Horwisa za bezdusznego palanta, ale moim zdaniem w tym wypadku sytuacja jest zgoła odwrotna. Może i ją zraniło, może odrzucił, ale jest szczery i to się ceni. Jest dokładnie tak, jak sprawę ujął: mógłby ją wykorzystać, ale tego nie zrobi. Kij, że chodzi o znajomości i to, że w jakiś sposób ma dla niego znaczenie przez brata. Można wręcz uznać, że zrobił jej łaskę, bo ukracając wszystko w ten sposób, ta dziewczyna będzie cierpiała zdecydowanie krócej niż gdyby otrzymała fałszywe nadzieje, a może nawet oddała się komuś, kto tylko chciałby się nią zabawić. Może to zrozumie, zresztą po Twoim komentarzu widzę, że masz wobec niej plany, które mogą wynagrodzić to nieszczęśliwe zakochanie. Fajnie, że dbasz o wszystkich bohaterów, bo tego w wielu opowiadaniach mi brakuje; ot pojawiają się imiona, ale potem równie szybko znikają i nie ma szans ich polubić albo uwierzyć, że są prawdziwi. Dobrze, że Jessiki nie czeka taki los, bo szczerze dziewczynę polubiłam :)
Heh, Sebastian sobie grabi :V Ja się naprawdę nie zdziwię, jeśli w którymś momencie oberwie, tym bardziej, że Horwis nie należy do osób cierpliwych i raczej nie lubi jak ktoś w nadgorliwy sposób próbuje go niańczyć =P Hm, swoją drogą, dlaczego mam wrażenie, że planujesz jakąś scenę z Lesety i Jacke'm? ;> Wciąż mam wrażenie, że ta dwójka mogłaby się prędzej czy później porozumieć.
Specjalnie zostawiłam kawałek z Willem i Scarlett na koniec, bo mam przez nią mętlik w głowie. Ciekawe co tam sobie zaplanowałaś. Coś się dzieje, kwestia zdrady mogłaby okazać się naprawdę ciekawa, zresztą teraz może wydarzyć się dosłownie wszystko. I na to czekam.
Lecę szybko do ósemki :D
Nessa.
Dzień dobry :)
UsuńDziękuję za tak rozbudowany i pełen dobrych słów komentarz.
Cieszę się, że polubiłaś Jessicę. W opisanych sytuacjach cierpi, ale chcę, żeby już niedługo była szczęśliwa. I uważam, że masz rację, że dzięki temu, że Shane wyznał jej prawdę będzie krócej cierpieć. Chciałam, żeby ich relacja była jasna, żeby oboje wiedzieli na czym stoją.
Tak, masz rację. Horwis szybko może stracić cierpliwość. Jednak Sebastian na to nie zważa, więc może nie być łatwo.
Czytasz mi w myślach, hihi :) Bo w następnym rozdziale (jak już obie wiemy) jest rozmowa między Lesety a Jackiem :)
Co do Willa i Scarlett to mam pewne plany. Mam nadzieję, że tego nie posuję i nie zniszczę charakterów tych postaci.
Dziękuję ślicznie jeszcze raz za komentarz.
Pozdrawiam,
heaven.
Widzę ze przeciwko władcy robi się jakaś drobna koalicja xd zastanawia mnie to kim tak naprawdę jest Will, skoro jest niby młodym Złodziejem a jednak jest wystarczająco silny by zabić starszych od siebie. Może to jakiś mieszaniec? Z drugiej strony ciekawi mnie to jak bardzo potrzebne mu są pieniądze skoro potrafi zabijać bezpowodu, a nawet przygotować samotnie atak na króla. Fakt faktem został mu on zlecony ale przecież to Will poniesie tego konsekwencje :/ jakoś mi go szkoda.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Shane będzie uważny, tak jak na władcę przystało i ze Sebastian będzie przydatny. Bardzo przykre jest to, że on nie otrzymał zaproszenia i jeszcze wszyscy mu o tym przypominają no ale cóż xd jakoś widze ze ten wampir ma stosunkowo szczerze intencje 😀
Pozdrawiam 😊